UX Reverse Engineering – co to takiego?
Słyszeliście coś o zastosowaniu reverse engineering przy projektowaniu UX? Nie? Całkiem jak ja. Zrobiłem mały, rodzinny (znaczy z Wujkiem Googlem) przegląd źródeł internetowych i coś tam owszem znalazłem. Tyle, że właściwie nic na temat odkrywania dla kogo produkt został zaprojektowany.
Na początek
Pewnie część z Was zdążyła pomyśleć, że przedświąteczny pośpiech uwolnił moje tajne pokłady frustracji. I będę teraz, zamiast podłogi pastować i uszka lepić, uprawiał reverse engineering UX pastwił się nad jakimś niewinnym serwisem internetowym. Próbując udowodnić, że został zaprojektowany dla pustego zbioru użytkowników, czyli dla nikogo.
I otóż wcale nic z tych rzeczy! Żadnych frustracji, żadnych pastwień się, ukrytego sarkazmu etc.. Promise!
Zbadajmy choinkę
Produktem, o którym dziś napiszę jest choinka. Tak, tradycyjna choinka, wycięta gdzieś (miejmy nadzieję) na certyfikowanej plantacji, przywieziona do domu na dachu auta, osadzona jak kto umie i przybrana również jak kto potrafi. Może być zresztą i choinka w doniczce, albo choinkopodobny wytwór przemysłu chemicznego. Generalnie produkt to obiekt typu drzewko, z zawieszonym czymś, służący temu żeby było miło, sympatycznie itp.
Cechy podstawowe
Podchodząc analitycznie do cech typowej choinki, jest ona:
- raczej wyższa niż szersza,
- raczej bardziej zielona niż w innym kolorze,
- ma na sobie ozdoby kilku typów:
- świecące (tzw. lampki),
- dyndające szklane (tzw. bombki),
- dyndające słodkie (tzw. cukierki, ew. suszone owoce),
- czub (zwany czasem gwiazdą, jeśli ma kształt bardziej gwieździsty niż czubiasty),
- ciągnące się (czyli łańcuchy papierowe, lamety oraz im podobne),
- pozostałe.
Cechy dodatkowe
Ponadto typowa choinka:
- pachnie,
- sypie sowicie igliwiem wraz z upływem czasu (nie dotyczy większości choinek w doniczkach oraz wykonanych z plastiku),
- służy do sprawiania przyjemności użytkownikom poprzez dostarczenie różnego rodzaju ekscytujących doświadczeń (tak tak, user experience w czystej postaci),
i zapewne wiele innych, które pamiętając, że Wigilia za 3 dni, pominę.
Pora na wsteczną inżynierię. Kto – sądząc po cechach choinki – jest docelowym odbiorcą? Dla kogo choinka została zaprojektowana? Nie wchodząc w dyskusję na temat kto miałby być projektantem.
Reverse engineering, czyli dla kogo jest choinka
Idziemy po kolei:
Wysokość choinki wyklucza raczej Toma Cruise’a, Tatianę Okupnik, Danny’ego de Vito i dzieci. Chociaż z dziećmi to nie wiadomo, dzieci zawsze można wziąć na ręce, co zwiększa ich szanse na bliższe zbadanie każdego odcinka choinki. Tyle, że ile można dziecko trzymać przy drzewku na wyciągniętych rękach. Nie, dzieci nie. Osoby krótkowzroczne też nie. Ze względu na nich choinka powinna być niższa. Albo pozioma. Pozioma ze względu na niższych osobników oczywiście.
Zieleń. Pojęcia nie mam. Może to jakiś ekstra ficzer, dorzucony w ostatniej chwili? Tak wyszło po prostu UI-owcom i nie ma się czego doszukiwać? Mniejsza.
Ozdoby. Temat rzeka. Generalnie tropy prowadzą do kogoś z wyczuciem estetycznym i wrodzonym dążeniem do zaspokajania potrzeby kontaktu z czymś pięknym. Pomijając kwestie gustu. Światełka, migotanie, coś się przemieszcza, coś dynda, coś szeleści. To wskazuje na rozwinięty zmysł kinestetyczny. I chyba ciekawość. Hmmm, jakby dziecko, ale dla dziecka choinka (do czego doszliśmy wcześniej) byłaby pozioma. A więc dorosły. I wrażliwy na dodatek. OK, może potem do tego wrócimy.
Zapach. No tak, zapach. Przyciąga, uspokaja, a ponadto tworzy nastrój. Tyle mi to mówi, że użytkownik ma nos. Duży, czy mały to raczej bez różnicy. Ha! Gdyby zapach był kluczowy dla odbiorcy, to by się sztuczne choinki nie sprzedawały. Więc zapach to cecha bez wiodącego znaczenia dla usera.
Sypanie igliwiem wyklucza tych, co sprzątają. Raczej dorosłych. Ale przecież choinka jest bardziej dla nich niż dla dzieci, bo wysoka… Ciężko się reversinguje, oj ciężko. Może chociaż ostatnia cecha coś podpowie?
Sprawianie przyjemności… Jak pomyślę o sprzątających, to przychodzi mi do głowy, że dla nich najlepsze doświadczenie z choinką, to sytuacja, gdy JUŻ jej w domu nie ma. Psia kosteczka, w ślepą uliczkę wpadliśmy…
Tu mały wtręt. Nie wiem czy zauważyliście, że na początku artykułu to było, że go napiszę i w ogóle – znaczy ja autor. A jak się zaczęło robić trudno, to już razem wpadliśmy w ślepą uliczkę i takie podobne. Całkiem jak w tawernianej opowieści starego kapitana: wyszedłem w morze, płynąłem do brzegu, wchodziłem do portu i… władowali się na mieliznę. Ha ha…
Chyba się poddam. Zaczynam rozumieć dlaczego UX nie korzysta z reverse engineering.
Albo zrobię jeszcze jedno podejście. Ale to za chwilę. Teraz potrzebuję przerwy…
Przerwa na kawę zawsze robi dobrze! Nawet w trakcie przedświątecznej gorączki.
No i mam. Wy pewnie też w międzyczasie odkryliście najprawdziwszą prawdę o choince. Ja doznałem olśnienia po trzecim łyku espresso.
Rozwiązanie
Choinka została stworzona dla kota.
Jest na tyle wysoka, żeby było na co włazić. Interesująca ze względu na elementy świecące, dyndające i łatwo tłukące. Ma jakiś cel do zdobycia na samej górze. Łańcuchy da się poszarpać pazurami, cukierki pogryźć, a całą choinkę wywrócić. Jakież to było w sumie proste 🙂
Razem z całą ekipą ARTNOVA
życzę Wam, Szanowni Subskrybenci
i Czytelnicy naszych artykułów,
zdrowych i pogodnych Świąt.